Strach
W celi mojego życia
co dzień budzę się ze strachem
Bo znowu trzeba stanąć na krawędzi dnia
i pójść donikąd
ścieżką wydeptaną z drobiazgową rutyną
Bo uśmiech
to tylko bolesne pęknięcie na twarzy
jestem nie-sobą i nikim jestem
do powiedzenia mam nic
Bo co dzień wracam
tam gdzie nikt na mnie czeka
skazana na dożywocie
już nie szarpię krat w oknach marzeń
właścicielka niczego
potrzebna nikomu
zamykam drzwi na oścież
I tak wejdzie tu tylko
nikt
Komentarze (7)
"Bo uśmiech
to tylko bolesne pęknięcie na twarzy"...
Każdym wersem trafiasz w moje serce.
Ładny, refleksyjny wiersz. Pozdrawiam.
Kiedyś napisałem wiersz "Serce w lodówce". Będziesz
miała ochotę, to znajdziesz. :):)
Nie zawsze samotność jest straszna, bo to jest każdego
wybór. A czasami nawet można potrzebować samotności.
Ale na dłuższy czas nie należy ona do przyjemnoci.
Pozdrawiam
samotność bywa beznadziejna, ale ja póki co nareszcie
się nią cieszę.
kraty w oknach marzeń - śeietny zwrot. a samotnosc
jest najgorsza.szczegolnoe w mlodosci. ttzeba się
dołączać - byle nie byle do czego. pozdrawiam
Beznadzieja często towarzyszy rutynie życia. Chyba nie
wszystkie, powtarzalne dni są pozbawione sensu, a
uśmiechy nie zawsze są fałszywymi gestami? No cóż,
poczucie osamotnienia i izolacji przytrafia się nam
nader często. Czy jednak nie mamy możliwości wyjścia?
(+)