Straszliwe boleści
Straszliwe boleści poczuło me serce,
kiedy usłyszałem werdykt ostateczny.
Że mam własne życie oddać poniewierce,
że nigdy nie będę już bardziej
bezpieczny.
A takie marzenia wcześniej się spełniły,
o których sceptycy nawet śnić nie
chcieli.
Mówili, na próżno, szarpiesz własne
żyły,
ktoś inny, za ciebie, zyski swe
podzieli.
Jednak miałem w sobie dość upartej woli,
przeważyła wiara w własne przekonanie.
Że wolność zdobyta, wcale nic nie boli,
nawet jeśli wcześniej baty się dostanie.
Lat minęło trochę, problem mam z
liczeniem,
lecz takiej przemiany się nie
spodziewałem.
Ktoś swoim rozumem śle ludziom
cierpienie,
rozrywając przy tym wolności kawałek.
Straszliwe boleści poczuła ma dusza,
kiedy usłyszałem werdykt ostateczny.
Jak kiedyś, też dzisiaj, krzywda mnie
porusza,
że może już więcej nie będę bezpieczny…
Komentarze (3)
Też mam podobne boleści...
pozdrawiam :)
Smutna refleksja...taka rzeczywistość...
Pozdrawiam serdecznie...
Smutny, ale i gorzki wręcz w odbiorze. Ma bardzo
klarowny i jasny wyraz. Czuć moc :)