Strumień krwi
Ciesz się tym głupim życiem dopóki...
Jestem już sam...
nikt nie woła...
Siedzę w cieniu prawdy
i myśle...
Samobójcza ręka cierpienia
błystrzącym ostrzem
czarnego noża
przecina mą żyłę...
Jestem już sam...
z cierpieniem,rozgoryczeniem
niespelnieniem...
Z rozciętych żył
płynie strumień słodkiej
purpurowej krwi samobójcy...
Jaka piękna dziś noc
ostatnia noc mego życia...
Strumienie krwi
opuszczają me żyły...
nareszcie odetchnę,
serce przebite
szpadą niespełnionej miłości
odpocznie w przyciasnym
tronie milczenia...
Przed oczami mam całe życie...
Boże jakie nudne i beznadziejne!!!
A ja tak niewiele chciałem
tylko szczęscia i prawdziwej
miłości...
Teraz nie mam już nic...
krew,krew,krew
wszędzie widzę...
Gorące strumienie krwi
zabierają okręt mego życia...
upadam...
serce przestaje bić...
jest północ...
umieram...
...nie przesłoni go cień śmierci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.