Supermarket
W cieniu spojrzenia Twojego,
rzucanego ukradkiem
na ogrom małości mojej duszy,
świat wyglądał,
jak rozświetlony trzema słońcami.
Niewiarygodnych pełen próżniactw.
Lecz
nikt nie nauczył mnie,
jak zakręcić butelkę szczęścia,
by szkło słodyczy nie stłukło się
w siatce z zakupami.
Mam teraz chleb nasz powszedni,
kaleczący wargi do krwi
w mak rozbitą miłością.
autor
JohnyPBW
Dodano: 2007-03-22 20:07:37
Ten wiersz przeczytano 908 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.