Światło księżyca
pełnia księżyca wpada przez okno
pieści mnie lekko w mojej pościeli
moje marzenia tęsknotą mokną
mogę je z tobą teraz wybielić
otulam w zapach swe pożądanie
i światło duszy w swojej zapalam
i usłysz teraz moje wyznanie
wszystkie tęsknoty tu teraz scalam
bo liczy się ta noc i to czekanie
na dotyk i słowa ubrane w woal
i jak grzmot w sercu moje kochanie
rozbije echem w cichych mych szlochach
ciszę rozpylam jak zapach pieśni
rusałki nocnej w świetle księżyca
rozkosz tą świętą spijam z ust twoich
w rytm krwi szaleju miłość wykrzyczę
w tęsknocie szlocham, i tak cię kocham
że mury wszelakie kruszę w pył całe
i w splocie ciał boskich objęcia szału
umieram w swojej miłości dalej
*****
księżyc świadkiem mojej jest pieśni
otula wzrokiem te nasze ciała
a czasem do nas tęsknie zagada
kiedy świerszcze w oknie
szeleszczą…
a gdy w ramionach twoich zasypiam
zsyła mi film z miłosną treścią
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.