świeca
zgaszę świecę
na chwilę
obejmę przepaść
sercem tupiącym jak dziecko
stuka serduszko
ciało bezwładnie upada
lecz dusza się wznosi
tak daleko mi do Ciebie
daleko też od siebie
zgaszę światło dzienne
niech głodny mrok
pochłonie cenne zapachy
życia
a może jego wrak
tak blisko do okna
daleko do Ciebie
daleko od drzwi
nie muszę śnić
nie musisz śnić
to jawy jest
złota nić
jestem jedynie półwierszem
w szarości dnia
tak dalekim od Ciebie
dalekim od siebie
świeca rozpala
północy myśli
zgaszę ją Tobie
jak sobie światło przyćmiłam
nie będziesz musiał
patrzeć mi w oczy
kochając mnie
na jawie
Klaudia Gasztold
Komentarze (2)
Prawdziwa miłość, msz nie wstydzi się patrzenia w
oczy...
Pozdrawiam Klaudio.
Smutno mi się zrobiło...pozdrawiam serdecznie.