Sylwester 2003 – Dzień...
Rano wstałem tak jak zwykle
Żonę sobie w biegu bzykłem
Golić się już nie musiałem
Bo mam zarośniętą pałę
W biegu mycie, kalesony
No i buziak dla mej żony
Klamka z jednej z drugiej strony
I pognałem jak szalony
W autobusik wnet wskoczyłem
Do Katowic pogoniłem
Wprawdzie swoim jechać miałem
Lecz się trochę wystrachałem
Nigdy żadna lodowica
Przy jeździe , mnie nie zachwyca
Popatrzyłem Olimpijska , gdzieś w żołądku
coś mnie boli
O cholera w autobusie usiadłem na worku
swoim
Pies to drapał – czajnik zimny
Jaki ten Sylwester dziwny
Dzień ostatni , pożegnanie
Ja sam w pracy , a to dranie
Może urwę się choć trochę
Tu pozdrawiam panią Gochę*
Wymyśliłem więc tak sobie
Że skok na budowę zrobię
Zaraz myśl na czyn przerobię
Zegar , chipset i dam nogę
Jestem , barak jest zawiany
Chyba się tam nie dostanę
Dobra, stróż przyszedł z pomocą
Ten co stoi później nocą
Znowu radio, czajnik, żarcie
Ale czuję nieodparcie
Przymus do spieprzenia z pracy
W domu czuję się inaczej
Lecz ze strachu drżą mi łydki
Bo to taki zwyczaj brzydki
No więc siedzę jak fujara
A tam w domu czeka stara
Lecz nic z tego ej , kochanie
Mąż do trzeciej pozostanie
Coca colę ciągle chlapię
Za zegarek wciąż się łapię
I wspominam jak w Wiliję
Też siedziałem na swym tyle
Wrócę pewnie na dwudziestą
Zjem kolację , potem sjestą
Dzień ostatni w starym roku
Skończę u mej starej boku
Telewizję se obejrzę
Pod kołderką się rozejrzę
Pewnie dzień zakończę cały
Tym akcentem którym wstałem
Cóż biednemu pozostaje
Kłaść się z „tym” co się i
wstaję
Czuję w kościach jakieś zmiany
Następny będzie udany
O cholera już po trzeciej
Zbieram tyłek i już lecę
Tak to właśnie w skrócie małym
Rozstałem się z rokiem starym
* - P. Gocha koleżanka z pokoju w
pracy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.