Szafa
zanurzony w miękkiej ciemności
otoczony kokonem tkanin
mniej lub bardziej życiem znoszonych
przybrudzonych i wyświechtanych
zaczepiony na wątpliwościach
trwam haczykiem w mroku materii
która w pasma pruje się wiotkie
w nitki chaotyczne się strzępi
mrok ma metrów kilka sześciennych
ale cztery przepełnione wymiary
nie ma miejsca, aby pozycję zmienić
nie ma żalu, poczucia straty
tu zastygło wszystko w czuwaniu
obojczyki więc karnie napinam
bo ubierzesz mnie wedle uznania
co narzucisz na mnie - to dźwigam
czasem, kiedy tak z ciekawości
garderobę życia prześwietlasz
wyjmiesz, potem na bok odłożysz
ot po prostu – druciany wieszak
nie ma wtedy we mnie pewności
hartu ducha albo odwagi
narzuć na mnie chociażby wstążkę
żebym nie czuł się taki nagi
Komentarze (3)
Mancia racja ale widac ze on poprostu nie ma serca,
powiem ci cos by twoje wiersze były dobre musisz sam
miec dobre serce, a potem zabieraj sie do pisania.
''NIE OCENIA SIE LUDZI PO PIERWSZYM WRAZENIU"
Najlepiej, żebyś się udusił w tym kokonie...to by była
Twoja kara za wredne komentowanie! Innym trzeba dawać
nadzieje, że coś się udaje, a nie...zabierać ją...Cóż
Ci ludzie zrobili, że jesteś taki złośliwy!!!
hm wiersz dlugi i beznadziejny jak dla mnie hm jednym
slowem sama tandeta :)