Szaroniebieski – ostatni
z cyklu o Beskidach
Za nami lustro wody
my się dopasowujemy
spokój wśród górzystych tkanek
na strzępku oskrobanej ziemi
z kolorów zapachów i smaku
chłód alkaliczny
ujemny
ładunek w bateriach – wybrzmiało
i cienie łabędzi niemych
proporcje wręcz doskonałe
Bukowski Groń
co z ostrzem Trzonki
do Żaru w dryl paralotni
ostatnich w sezonie
maleńkich
skoczków na dłoni jak wiejskie
toczone w adwencie paciorki —
tak łatwo dogonisz je wzrokiem
trudniej
gdy czas twój się mierzy
odgarnij mi z czoła pozory
przypomnij
na zawsze pierwszy
spacer wśród przemoczonych
liści
uśmiech
co nie rozkwitł w pełni
Porąbka, listopad 2020
Komentarze (34)
Współgra z miłością.
nieszablonowy zachwyt nad beskidzkim pejzażem.
Miło było przeczytać ten klimatyczny wiersz.
Pozdrawiam:)
Ładna melancholia listopadowa, w Beskidzie Makowskim
dziś piękne słonce na bezchmurnym niebie i jeszcze
ostatnie liście złocą się na drzewach, pozdrawiam
ciepło, miłego dnia.