Szczerość..
Szczerość...podobno zaleta...czy zawsze?
Tylko jedne myśli w mroku
W głuchej ciszy zagubione
Niezmienione tak od zmroku
Gdy słoneczko me zranione
Teraz siedzę na kanapie
Na pościeli rozścielonej
I te słowa skryte w cieniu
Krążą w głowie rozpalonej
Twarz zastygła, cała blada
Wielkie oczy zasmucone
Niczym burza rozszalała
Biegną myśli jak szalone
Powiew wiatru gładzi drzewa
Które szepcą mroczne słowa
Smutkiem cały las rozbrzmiewa
Z oka spływa łza bobrowa
Toczę walkę z samym sobą
Żyły niosą krew wzburzoną
Bo dlaczego głupim słowem
Sól się staje bardziej słoną
Życie mnie już nauczyło
Kłamać rzeczą bardzo prostą
Znów tęgiego dało kopa
Za mą szczerość bezlitosną
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.