Szept Nadziei
mojej Kochaniutkiej z pieprzykiem na lewym policzku...
Wyszło słonko zza złowieszczych szarych
chmur
i rozbłysło blaskiem jasnym,
zatopiło swe promienie
w otchłań smutku
czeluść zła.
Wtem poderwał się nadziei szept...
wzleciał w niebo,
w duszy blask
i z radością w sercu płonąc krzyknął:
Kocham Cię!!!
po czym spadł...
autor
Nirg
Dodano: 2005-08-10 08:39:25
Ten wiersz przeczytano 624 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.