Szkarłatny Lord
W odmęcie smętnym jak brudna kałuża,
Paskudna postać się w płaszczu wynurza.
Odór straszny,niczym gnijące ciało,
Rozgląda się wokół siebie,nieśmiało.
Idąc lasem pogrążonym w ciemnościach,
Wypatruje białego jednorożca.
Krwią Jego żywi się i rośnie w siłę,
Śledząc Go znajdziesz,Ich smutną mogiłę.
Są tacy,co służą Mu,aż do śmierci,
Bezwzględnie posłuszni,słudzy mordercy.
Jest ktoś,kogo zło Jego nie dosięgło,
Choć serce Mu omal ze strachu nie pękło.
Gdy wtargnął do domu z zamiarem podłym,
Szukając sprzymierzeńców,władzy rządny.
Jego rodzice Mu się sprzeciwili,
Podnosząc różdżki,zaklęcie rzucili.
Lecz siła Jego magii,była wielka,
Zginęli,ratując przed Nim,Swe dziecko.
Gdy zbliżył się do drewnianej kołyski,
Zobaczył ów dziecię i się pochylił.
Przeszył Je wzrokiem,jak każdą ofiarę,
Chciał zabić,wtem światło zabłysło
nagle.
Rzucił się do ucieczki przerażony,
Stracił część mocy,został poparzony.
Dzisiaj jednorożce ciągle zabija,
Powracając do sił,Ich krew wypija.
I czeka na powrót dawnej świetności,
By cały świat pogrążyć w ciemności.
Komentarze (2)
zaczęło się nieźle w drugiej połowie klapło i zacięłam
myśleć o Harry Poterze
Może momentami troszkę naciągane rymy, ale świetnie
wpisują się w klimat całego wiersza:) podoba mi sie
styl lekko przekorny,no i czarny humor utworu.