Szloch
Leniwy poranek
zapukał do okna
spojrzał w oczy przeźroczyste
czyste od łez nocnych
Obudził powieki
delikatnym ziewaniem
sny już spłynęły
po brązowych włosach
Mróz wyrzeźbił
lustro do zastanowienia
kołdrą w prążki
otarła poliki miodowe
Chusteczki wczorajsze
głaszczą głosem
"Cichutko Kochanie"
lekko się uśmiechnęła
Nałożyła kabaretki szalone
zatańczyła idealnie
przypomniała sobie jego ciepło
chusteczek braknie
autor
Srebrna Łza
Dodano: 2005-02-24 15:09:03
Ten wiersz przeczytano 510 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.