Sztylet uniesienia
Stoję nad przepaścią nie widząc światła.
Na granicy dobra i zła, szczęścia i
smutku.
Przesuwam się wprzód, nie czując ziemi.
Przykryta ciemnością serca staczam się
na granicę życia a śmierci.
Powoli ginę w głebi swej duszy.
Nadchodzi czas i umieram.
Zatracam się wchodząc do głuszy.
Jedno marzenie, pragnieniem spełnienia.
Uderzam... sztyletem uniesienia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.