tak niewiele do szczęścia
Tak niewiele trzeba nam do szczęścia
Nie, wcale nie mam na myśli zamęścia
Wszystko tworzę na pachnącej miłości
bazie
Gorąca musi być, szczera, gotowana na
pewnym gazie.
Bulgotać ma cicho, powoli i lekko
Inaczej wykipi, jak przegotowane mleko.
Więc tę miłość gotuję powoli.
Nie mieszam, choć mnie korci trochę
pokiertolić...
Podobno cały szkopuł tkwi w przyprawach.
Przyprawiam więc, odmierzam, bardzo się
przykładam...
Dodaję moc zrozumienia, dużo zaangażowania,
Szczyptę zazdrości wsypuję i dużo
starania.
Wlałabym wiadro „kocham Cię”,
ale to za słodko,
Słodzę więc odrobinę, jak kwaśną
szarlotkę.
Wrzucić by wypadało jeszcze pieszczot
listek.
Oj – no to się posypało! Wypadł
listek wszystek...
„Cóż... pieszczot nigdy za
wiele” myślę po cichu
I dorzucam do garnka garsteczkę
dotyku...
Hmmm... ale pikantna wyszła mi
mieszanka,
Sexowna taka i czuła! A pachnie z tego
garnka!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.