Taka malutka, i trwożliwa
Kiedyś się w gwiazdy wczytywałem,
Szukałem prawdy wśród jasności.
Za wzór kłamliwy przykład brałem,
Byle pokazał cud miłości.
A ta tuż obok mnie stawała,
Taka malutka, i trwożliwa.
Niczego także nie żądała,
I była cicha, była tkliwa.
Pytałem się wróżów szalonych,
Gdzie znaleźć można ocalenie.
Ci budowali wzór skończony,
A potem słali potępienie.
Miłość tuz obok mnie stawała,
Tak malutka , i trwożliwa.
Niczego także nie żądała,
I była cicha, i cierpliwa.
Nawet zwalczałem przeciwności,
Byle przekonać słuszną wiarę.
Lecz natrafiałem na przykrości,
Te już nie były serca darem.
Nadzieją taką ciągle żyłem,
Taką malutką, i trwożliwą.
Sen wymarzony zawsze śniłem,
By stał się mą ostoją żywą.
Komentarze (4)
Dobry, z nadzieją na tę tkliwą miłość:)))
A mnie zaciekawił - nie wiem czy nie powinno być
"prawdy" w drugim wersie
Zapewne tak czuje się osoba zawiedziona
miłością.Grandzie ..literówka w 2 zwrotce ,,ni,, na
nie i w wczorajszym wierszu ,spieszyłam sie i
zapomniałam,widze że jeszcze nie
poprawiłeś.Przyjemnego spędzenia czasu:)))
Widzę tu lukrowany przemyśleń blask, ten którego
szarość nie rozgryzie.