Takie tam na wesoło
Niech pan nie czyta moich wierszy.
To proszę pana czasu strata.
Pan by im skrzydła poodrywał.
Kazał im pełzać zamiast latać.
One dla pana są zbyt tkliwe.
One dla pana są zbyt ciepłe.
Pan by je brzydko ponazywał,
a jak to nawet wiedzieć nie chcę.
Ja nasączałam je codziennie
ludzką dobrocią prosto z serca.
Pan by wystawił je na słońce,
żeby wyblakły jak najprędzej.
A gdyby chciały pewnej wiosny
znów zazielenić sie na nowo
Pan by je zdusił ciasno w dłoniach,
albo na czarno przemalował.
Wiem. Wiersze moje prosze pana
wciąż pozbawionę są mądrości.
Wciąż są naiwne jak ja sama,
bo zagubiły się w miłości.
Do kogo?
Jak pan śmie mnie pytać?
To oczywiste, że do pana!
Komentarze (20)
Humor to podstawa :-)
Zwtrzymam się tu na dłużej :-)
Wiersz ładny wesoły udany.Pozdrawiam!
a to oporny na poezję Pan, pozdrawiam z uśmiechem
Przesympatyczny wiersz, jest tutaj cieplo, mrugniecie
oczkiem i puenta bardzo mi sie podoba. Moc
serdecznosci.