Tango
Wyszłam na parkiet.
Dlaczego?
Pusta sala
- nikogo.
Kilka świec płonie
- nie więcej.
Muzyka zaczęła pieścić me uszy
Niczym dotyk jego ust.
Zamknęłam oczy z nadzieją,
Że kiedy je otworzę on będzie tu.
Zaczęłam tańczyć
Lekko stąpając krok za krokiem.
Chociaż go nie ma
Czuję jego dotyk.
Widziałam nas, jak tej pamiętnej nocy -
Unoszonych taktem naszych słów.
Pamiętam
- patrzył mi tak szczerze w oczy.
Teraz otwieram je i widzę
pustą ścianę naprzeciw mnie.
Miał tu być
- o dziesiątej.
Wtem – dreszcz na mych plecach.
Czuję jego obecność.
Powoli, niczym we śnie
oglądam się ku drzwiom.
Lecz jego tu nie ma.
Złuda?
Nie...
Spoglądam na parkiet spowity ciemnością.
Coś tam leży – pogłębia cień.
Podnoszę różę i kartkę małą.
Krótkie trzy słowa
“Przepraszam, spóźniłem się”.
Dotyk jego dłoni na mym ramieniu.
Mój uśmiech odpowiedzią na list.
A potem już tylko muzyka i taniec
I jego słowa: “Kocham Cię".
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.