Taniec
Krok po kroku dotykasz miejsca bolące
z zaciekawieniem sprawdzasz jak obficie
krwawią
maniakalnie doprawiasz wszystko pieprzem
słów...
Tańczysz z uśmiechem w rzece mojej krwi
czuję już twój duszący zapach
lecz niestety wciąż mogę oddychać
Zamykasz jedyną drogę ucieczki
wyłącznie skinieniem powieki
a ja od nowa daję się krzywdzić
Popatrzę z trwogą w przyszłość
gdzie nadal korzystasz ze swobód uległej
duszy
nieuchronnie popychając ją do
autodestrukcji
Wreszcie mogę zacząć krzyczeć
mój głos wibrując dociera do twych snów
gdzieś tam na końcu jej tęczy
Budzisz się zlany potem
i zamiast jej twarzy widzisz moje usta
śpiewające ci wieczne requiem
I chociaż byś szukał bezustannie
nie odnajdziesz już zapachu mych włosów
bo przesiąkną zaduchem ziemi
Nie popatrzysz w oczy
bo zamknięte na wieki
nie zapłaczą już w niemym wołaniu do
ciebie
I może wtedy wreszcie zrozumiesz
że tak bardzo mnie potrzebujesz
gdy nie będziesz mógł dotknąć mojej
dłoni...
Komentarze (4)
Wiersz dobrze napisany , ale dlaczego siebie chcesz
karać, a może ucieszy się, że Ciebie nie ma
już...zastanów się , chyba że chcesz go
postraszyć...temat interesujący
Kolejny interesujący wiersz o wyszukanej treści.
Przenośnie i porównania, pobudzają wyobraźnię
czytelnika.
Wiersz jest świetny..Każdy człowiek zrozumiałby,że nas
potrzebuje,gdy nasze oczka zamkną się na wieki.
Zostawiam (+) :)
hmm...mnie się podoba :) ładne skwitowanie osoby,
która bawi się uczuciami...bo tak to można odebrać!
bardzo mądrze napisane :))