Tęcza
W mroźny poranek
pojawiłaś się rozgrzana
Tęczą rozbłysłaś
po smutku chmurach
Rozjaśniałaś nagle
pełną gamą barw
Od namiętnej czerwieni
po niebieski chłód
Rdzawym policzkiem
błysła zielona podpowiedz
A za nią maszerowała
zwiastująca negację czerń
Dlaczego bladniesz
a potem krzepniesz?
Najpierw tętnisz
potem zioniesz chłodem?
A ja przymieram głodem!
Lecz tegom pewien
tęcza to stan przelotny
Sprzeczny, wieloznaczny
łączący dwa końce
Następuje po burzy
uczuć
Komentarze (1)
uwielbiam metaforyczne opisanie kolorów, uwielbiam,
kiedy przez nie ktoś potrafi oddać klimat wiersza.
polecam "barwy" pawlikowskiej-jasnorzewskiej