W ten dzień
Idziesz ciemną ulicą miasta mrocznego,
Choć świateł wciąż pełno wokoło...
Idziesz zupełnie samotnie,
Choć ludzi masa przy Tobie...
Nagle czujesz coś gorącego,
Rzucasz się ku bliźniemu.
Dostrzegasz na skraju widzenia
Wierzchowca, który płonie...
Widzisz konia ciemnego.
Zjadasz serce dopiero co zabitemu,
W Twym gardle susza nie do zniesienia,
Zaciskasz na nim dłonie...
Ukuło Cię w plecy coś mroźnego,
Padasz bez życia chyląc czoło
Przed większym od Ciebie stukrotnie
Jeźdzcem trupim, co pomorem zionie...
Śmierć człowieka ostatniego
Oślepia Azraela - zabija przedwiecznego.
Czy nie lepiej było schować się
roztropnie
W Mieszkaniu Światła, na nowym Syjonie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.