Tęsknota
Komu mam powiedzieć o tym,co mnie trapi,
Nie mam przecież mamy, taty...
Gdy tak siedzę, oczy mam szkliste
Nie wierzę nadal w to, co się dzieje...
To dla mnie prawdziwa męka,
Nie pomoże mi już nikt...
Więc to jedno mi zostaje:
Mamo, tato- żegnaj...
To tęsknota mnie zabija
Wbija swe sztylety.
Lecz ja zniosę to, bo muszę
Takie życie jest-Niestety...
I tak siedzę, płaczę, wzdycham
Czekam tak jak głupia,
Nikt mi tego nie tłumaczy
Dlaczego jestem tutaj.
Już nie wierzę, nie chcę, już nie umiem
być,
Lecz beze mnie jakże inny może żyć.
Tu nie chodzi mi o ciebie, drogi
czytelniku,
Lecz o miłość do rodzeństwa, której jest
bez liku.
I tak tęsknię, płaczę, czekam,
Miłość mnie buduje,
Lecz rodziców zachowanie zawsze coś
zepsuje...
Komentarze (7)
masz mój głos z sympatii do piranii...i na zachętę:)
pozdrawiam
Witaj debiutantko-bardzo ciężkim tematem się
obarczasz,ale z wiersza tego nasuwa mi się wniosek że
rodzice żyją tylko zapomnieli o obowiązku rodziców
wobec swych dzieci. Nie wiem czy dobrze
zrozumiałem,ale prawdopodobnie to oni Ciebie oddali do
domu dziecka,albo zastępczej rodziny,myślę tak bo
jednak piszesz o tęsknocie do rodzeństwa i nie upadaj
na duchu jeśli o ten kierunek chodzi to musi się ktoś
znaleźć co będzie mógł pomóc,a tym czasem pisz
wiersze-to już samo często pomaga...powodzenia
wiersz bardzo poruszający, ciekawe zagadnienie
Pozdrawiam:)
piękny wiersz i musisz mieć wiecej pogody ducha :)
pozdrawiam
Jeśli coś już mamy to tego nie doceniamy.
To jest wiersz o mnie:(
taka_sobie_romantyczka masz racje
Cóż... sądzę, że tutaj przedstawiłaś dzieci z domu
dziecka, z patologicznych rodzin. I dobrze że
poruszyłaś ten drastyczny temat. U mnie masz wielkiego
plusa. Pozdrawiam cieplutko :)))