The Bat way
Jak nietoperz każdej nocy
Chce ciemności spojrzeć w oczy
Strach przeszywa moje ciało
Lecz śmierć krzyczy mało, mało
Znika smutek, radość chwila
Całe ciało dym spowija
Znika wszelka ma nadzieja
Że się wyrwę z tego ciemnia
Padam z dół niczym sokół
Który swą zwierzynę śledzi
Chce zniknąć jak miraż
Które ludzie oko śledzi
Lecz światełko mnie wyciąg z odmętów
Cichej śmierci
To światełko tu spogląda
Pytam patrząc prosto w nie
Kim jesteś?
Lecz brak odpowiedzi
Może doczekam się kiedyś jej
A narazie to ono mnie śledzi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.