TO BOLAŁO
Zaskoczona dotknęła policzka.
Ślady po dłoni paliły niczym płomień,
a z oczu wypłynęły dwie łzy,
które szybko, by nikt nie zauważył,
osuszyła postrzępionym rękawem.
Zacisnęła mocno usta,
by nie wykrzyczeć swego żalu
w kierunku tej kobiety,
którą ludzie „matką” nazywać
kazali.
A z oczu uciekła kolejna łza
i następna i jeszcze jedna.
Spływały po policzku, na którym
ślad matczynej dłoni wciąż palił.
Nie miała już sił ukryć swojej
bezradności,
tylko cicho, cichuteńko wyszeptała
To bolało...
mamo…
z serii Dziecięce modlitwy
Komentarze (16)
Tak bym chciała, aby w naszym świecie nie było podstaw
do pisania takich smutnych wierszy...niestety, to
tylko marzenie