***(to cienkie coś...)
To cienkie coś, co toczy się przez ulice,
tak, to znak że jesteśmy zgubieni. Wygląda
jak wąż no kółkach, ale
to wcale nie jest wąż. Dziecko które goni
to coś jest już blade, wróże mu krótkie
dzieciństwo, do wieczora zapomną o nim
zabawki. Ja sam zaczynam odczuwać głód,
głód i strach. Biegnę szybko do
restauracji, zamawiam pieczeń z indyka. Uf,
wygląda na to, że jesteśmy uratowani. Na
wszelki wypadek oblizuję talerz i dziękuję
widelcom za wyrozumiałość. Nigdy się tak
nie
bałem, nigdy nie byłem tak bezpieczny.
Komentarze (12)
Dobry horror:)
Horror!
Ciekawy wiersz,pozdrawiam serdecznie,zycze wesolych
Swiat Wielkanocnych!
Radosnych Świąt.
Tym razem mam wrażenie nadmiaru rekwizytów - wyszła
narracja rzeczownikowa. Niemniej ciekawie.
:) Życzę wszystkim wesołych Świąt !
Pozdrawiam
Hmmm, jak indyk, to w Stanach, może dlatego takie 'to
cienkie coś':)))
U nas królują na stołach świnie, króliki, kaczki i
gęsi. Nie oblizujemy talerzy, ani widelców. Raczej
modlimy się o wstrzemięźliwość i to nas zbawia. A
nasze dzieci rosną i rosną :))))Serdeczności
Ciekawy, dramatyczny wiersz. Pozdrawiam. Wesołych
Świąt.
Krzysiu, napięcie rośnie w trakcie czytania. Jak u
Hitchcocka.
Wesołych Świąt, pozdrawiam
...nadchodzi armagedon...
:)
Miłego dnia życzę.
Dzięki Ewo, ale tytuł niefortunny trochę rzeczywiście
:P
Krzysztofie, to "coś" rozgrzało moją wyobraźnię do
czerwoności ;-))) tylu się dopatrzyłam znaczeń.
Świetny wiersz, ale Ty już tak masz :-)