To nie modlitwa, to błaganie
To nie modlitwa, to błaganie,
które zanoszę w niebios strony.
Racz mnie pocieszyć, mój ty Panie,
bo życiem jestem już zmęczony.
Łatwo ulegam tej słabości,
co niszczy ciało, dręczy duszę.
I czyni stanem swym przykrości,
a poddać nie chcę, chociaż muszę.
Już sił brakuje, walkę toczę,
legnę skonany próżnym bojem.
Aż się w skazańca przeistoczę,
skutego klęski kajdan znojem.
Jeszcze ostatkiem sił zmęczony,
podnoszę oczy krwią zasnute.
Bom prawdy szczerej utęskniony,
co by rozwiała przykry smutek.
Odpycham wizje tak bolesne,
raniące serce swoim stanem.
Póki me szczątki na bezkresne,
wypłyną morza, bólem pchane.
Złowieszczo znaczą owe słowa,
ku załamaniu mnie prowadzą.
Ale czy warto w sobie chować,
odpowiedź dając coś poradzą.
Chociaż niepewny, wiem że mogę,
zwrócić do ciebie tym pytaniem.
Czy słuszną ja wybrałem drogę,
racz odpowiedzieć mi mój Panie.
Komentarze (22)
Ciężka walka ...
Ciesz sie życiem masz je jedno , piękny wiersz .na tak
Bardzo osobisty wiersz-modlitwa... podoba mi się...
Rozumie bardzo dobrze to szczere błaganie do Pana,a
będą one coraz częstsze i już do końca,mam ten sam
zakręt przed sobą i zaczyna się powoli wszystko powoli
sypać-to odczucie ludzi starszych,aby mieć bliższy
kontakt z Bogiem,ale mimo wszystko walcz
nadal..powodzenia
robi wrażenie szczerość, tematyka ale i warsztat.
plus+
Niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi...
Pozdrawiam
To nie wiersz, to modlitwa. I w dodatku piękna, bo z
serca. Na TAK