To nie Ty...
Było ciepłe, jesienne popołudnie,
stałeś blisko więc czułam się cudnie.
W oczach Twych...
widziałam miłość naszą, której
żadne ludzkie siły nie ugaszą.
Staliśmy blisko- śmialiśmy się oboje,
jednak Twój uśmiech odebrałam jakoś
chłodnie...
W pewnym momencie nastało milczenie - a w
moim sercu
urosło zdziwienie....
Odkąd nasza miłość trwała
taka obca cisza nie zapadała.
Popatrzyłam na Ciebie...
lecz to nie byłeś Ty!
To był jakiś straszny, obcy typ.
Ten chłopak mówił do mnie "idę"
Ty nigdy byś tego nie powiedział,
Ty chciałbyś być przy mnie!
"Gdzie idziesz?" - spytałam skrycie, przed
oczami miałam całe nasze wspólne życie.
Lecz Ciebie już nie było,
więc ja też się oddaliłam.
Stanęłam z grupką koleżanek,
lecz przed oczami miałam
dzisiejszy - nasz wspólny ranek.
Odeszłam od znajomych,
stanęłam sama... czułam się
jak jakaś bardzo samotna dama.
Rozglądałam się wokoło,
szukałam Ciebie - lecz gdy
Cię spostrzegłam nie byłam
w siudmym niebie...
stałeś i w najlepsze się śmiałeś.
Wtedy zrozumiałam...
że naszą miłość przegrałam.
Gdy wyjeżdrzałam udawałam,
że Cię nie widziałam..
lecz Ty też to zrobiłeś, nawet nie
pożegnałeś się ze mną, i tym
właśnie naszą miłość pzekreśliłeś!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.