to nie Ty
w ramionach tych wszystkich
odseparowanych od miłości pocałunków
umieram
topię się
oddycham
za jeden uśmiech księżyca
oddam
mój łuk
kręgosłupa
zamieszkujący w plecach
podtrzymujący to wszystko
czym
jestem
za jeden uśmiech księżyca
w twojej obecności
łokieć
o trzeciej nad ranem
który pęka
w agresji poranka
bezczelnie świecącego mi w twarz
latarką
latarką…
rzeczywistości
ptaki ćwierkają
roślinność puszy się
całuję zieleń
przez szybę
okna na 4 piętrze
Ciebie upragnionego nie ma
jest…
jest
ktoś
kto dotykał
ale nie te miejsca
i nie te marzenia
udaję że dzień jest piękny
i owijam oddech w ramiona
które są
zamykam oczy
– wystarczy
żeby stłumić cząstkę bólu
przy oknie na 4 piętrze
stoi on i ona
ona
chciałaby
skoczyć
on ma wszystko
Komentarze (6)
a tyle ma do ofiarowania... ech
Bardzo ciekawe,
Miłość jednostronna nie daje szczęścia. Tak czytam
przekaz. Miłego dnia:)
Smutno u Ciebie. Pozdrawiam
Wymownie,
podoba mi się
Pozdrawiam:)
Bardzo smutny tekst, pozdrawiam i dobranoc