To ona
Nadal ją kochasz, choć to boli
kochasz ją, chociaż ona nie kocha
ciebie.
przecież powiedziała Ci to, przy
świadkach
setkach pięknie iskrzących gwiazd.
Powiedziała bez zawahania, bez smutku.
Nadal ją kochasz, tak samo gorąco.
Ale to nie miłość Cię wypala.
Wypala Cię ból, tęsknota i żałość.
Nikniesz dla świata, bo zniknąłeś dla
niej.
Wszystko jest nią, ona jest wszystkim.
Czujesz ją w każdej cząsteczce siebie.
Wyrwała Ci serce i zdeptała.
Odebrała sens i cel życia.
Ona, jest gdzieś tam, tak daleko,
choć za rogiem...
Siedzi skulona, jakby smutna,
a przecież to Ciebie zabito.
Zbladła, schudła, poszarzała, przycichła.
Ale cięgle jest tą samą, najukochańszą
osobą,
promieniem w dzień deszczowy,
i nadal jest tym rozrywającym serce
nożem.
Co gorsza, ona jest mną...
Komentarze (1)
MArtynciu! Lirycznie i smutnawo, ale dobrze się czyta.