To się zdarzyło- on
Pod czystym błękitem nieba wszystko zdawało
się drżeć w jaskrawym słonecznym blasku.
Liście drzew zaczynały już zmieniać kolor,
z intensywnie zielonego stając się żółte,
szkarłatne i rdzawe. Siedzieli obok siebie
w milczeniu,
wymieniając ukradkowe spojrzenia
nieśmiałych kochanków. Długo zastanawiał
się walcząc z emocjami, których siła
go zaskoczyła i które domagały się ujścia.
Jak mógł pozwolić, by sprawy zaszły aż tak
daleko. Rzuciła na niego urok już wtedy,
gdy po wyjściu z parku namiętnie ją
całował. Stracił dla niej głowę, mając ją w
ramionach. Nie pamiętał, kiedy po raz
ostatni tak nieprzeparcie pragnął połączyć
się z kobietą. Jej smak, zapach i kształty
oszołamiały przyprawiając dosłownie
o zawrót głowy przenikając zmysły. Była tak
cudownie zbudowana, o skórze gładkiej jak
płatki róży i białej jak mleko,
mógłby lizać ją jak kot. Musiał jej
dotykać, czuć i smakować. Chciał ją
pochłonąć, zatracić się całkowicie.
Pochylił się i dotknął wargami jej ust,
szyi, pozwolił, aby pożądanie ogarnęło go
wielką falą. Potrafił myśleć tylko o niej,
o tym jak bardzo chce umieścić swoje dłonie
między ich ciałami.
Odpiąć guziki jej żakietu i spódnicy, i
wreszcie ją odnaleźć. Poznawał ją, błądził
wargami po jej ciele, by wrócić do
gorących, niecierpliwych warg. Poczuł, że
na krótką chwilę sprężyła się, lecz szybko
objął ją ramionami i przytulił. Tak mocno,
że nie mogła wyswobodzić się z uścisku. Po
chwili przestała się opierać i przywarła do
niego tak mocno, jakby był
jedynym mężczyzną, który jej został na
świecie. Pieścił ją i całował, czując, że
jest gotowa oddać mu się bez reszty. Dotarł
ustami do talii i powoli sunął w dół.
Szybkie uderzenia tętna pod jego wargami
były wyjątkowo podniecające. Jej
podniecenie stało się dla niego cudownym
afrodyzjakiem, który sprawiał, że krew
wrzała i waliła jak młot w skroniach,
rozsadzała serce. Położył rękę tam,
gdzie było najgoręcej czując władzę i moc.
Słyszał jej nierówny, płytki, szybki
oddech, galop jej serca. Był napięty do
granic wytrzymałości, mięśnie dygotały
z napięcia. W ustach czuł słodki i gorący
smak jej skóry, pod palcami jedwabistą
gładkość. Popychał ją ku wyżynie rozkoszy,
sprawiając że mięśnie rozluźniły się, a
całe ciało stawało się zupełnie bezradne.
Nie myślał jaki błąd popełnia, chciał się
tylko nią nasycić. Nie odróżniał bólu od
rozkoszy, kiedy błądził ustami po jej
ciele. Widział, jak jej oczy zasnuwa mgła
rozkoszy i łez, i mocno chwycił jej dłonie.
Miał wrażenie,
że posuwa wśród miękkiej, szarej mgły,
pogrążając się w niej, nie myśląc o tym,
gdzie się ostatecznie zatrzyma. Czuł, jak
drży w jego dłoni, bezbronna niczym
schwytany ptak. Pomógł jej pokonać pierwszy
szczyt, a jej zdławiony okrzyk wniknął do
jego krwi. Jej ciało należało teraz do
niego, mógł je do woli poznawać i smakować.
I robił to przez wiele lat, gdy w modro
popielatym niebie pierwszy pomarańczowy
promień odbijał się od największego
szczytu. I w blasku zachodzącego słońca,
gdy wielka złota kula z błyszczącą zimnym
światłem
spóźnioną gwiazdą podążały swoją drogą.
Tessa50.
Droga siabo, wierna duszyczko , z serca dziękuję za to, że jesteś :)
Komentarze (17)
Pięknie i zmysłowo Tereniu :)
Powinnaś umieścić prozę w tematyce erotyk :)