O trójkach
Już nie wierzę w prawie nic.
Ciągle tylko liczę dni.
Los kpi z marzeń.
Brak mi marzeń.
Nie ma z czego kpić.
Wino pić,
czekać pod drzwiami
jak pies.
Głośno się śmiać
gdy od uśmiechu jestem daleka.
Wierzyć, że trwam,
choć życie to męka.
Rękę myje ręka,
a ja w lustro zerkam,
rzucam pogardliwe spojrzenia,
topię we łzach wspomnienia.
Uderzyłabym głową o umywalkę,
lecz po cóż brudzić ją sumieniem?
Sól po policzkach płynie,
dając pewność, że żyję.
Jak długo jeszcze?
Ile oddechów zostało?
Czy miłość to jednak za mało?
Doprowadzę do porządku swe ciało,
by było piękne i nadal czekało,
aż zajwisz się Ty,
by tchnąć w nie życie na minuty trzy.
Nie lubię cyfry trzy, wiedziałeś?
Bo w życiu powinno być parzyście,
powinno być do pary.
A Ty samym sobą się dzielisz
i nie robisz tego równo.
Jej dajesz szczęście a mi gówno.
Komentarze (3)
:))
Myślę, że wiersz dobrze oddaje stan
uczuć tej trzeciej i warto by nad nim popracować. Tak
czytam sobie początek:
Już nie wierzę prawie w nic.
Ciągle tylko liczę dni.
Los kpi z marzeń,
innym razem
nie ma z czego kpić.
Wino pić i jak ten pies
stać pod drzwiami godzinami.
W głos się śmiać
gdy do śmiechu
jest mi tak daleko.
itd. Mam nadzieję, że autorka wybaczy mi te
czytelnicze uwagi. Miłej soboty.
Może tak . Główny wątek jest ciekaey mocno gorzki i
osobisty . Ale forma zdecydowanie wymaga poprawek
marzeń marzeń :p
gówno na końcu też imo spłyca całość