Trucizna
https://youtu.be/6EA-MIYY1bg
Wlewam truciznę w Twoją krew
to takie przyjemne
Kochanie
jestem czystym i nieskalanym złem
zwierzęciem które
Bosko uśmierca
jeśli zdołasz pokochać mnie
wypruję dla Ciebie flaki
byś na niebie
dostrzegła wszystkie znaki
one tam są
dostrzeżesz je
i moją martwą dłoń
wyciągnięta ku Twojej
zbudujmy razem dom
pełen pleśni i domysłów
to wtedy wszystko runie od podstaw
i taką jaką jesteś zobaczę Cię
nieidelną
zatrutą
brudną
nie okłamuj
pragniesz tego
tak samo jak ja
jesteś odbiciem w lustrze
dlatego tak często w nie spoglądam
miłości ma...
Komentarze (36)
A komu wyprujesz flaki, teściowej,czy jemu?
"Coś jeszcze masz do dodania?"
Oczywiście, że mam, całą masę, ale napiszę tylko kilka
nowych zdań, bo jesteś negatywnie do mnie nastawiona,
niesłusznie zresztą. Gdy ktoś kogoś naprawdę kocha, to
nawet przez myśl mu/jej nie przechodzi, żeby "wlewać
truciznę w Twoją krew" (ani dosłownie, ani
metaforycznie), życzyć ognia piekielnego (nawet, jeśli
się samemu nie wierzy w piekło itp.) ani żadnych
innych rzeczy, których nawet wrogowi się nie życzy.
Jeśli związek/miłość jest toksyczny(a) i nie da się
tego naprawić, to się z tego wychodzi, by siebie
nawzajem do końca nie zniszczyć/ nie znienawidzić.
Jeśli partnerzy/partnerki w takim związku są uczciwi
wobec siebie, to zapewne taki związek można
(spróbować) naprawić. Życzę opamiętania w aspekcie
wykorzystywania tanich, turpistycznych/satanistycznych
chwytów w stosunku do osoby (kobiety), którą rzekomo
kochasz.
prawdziwa miłość brzydoty i zezwierzęcenia się nie
boi.
Coś jeszcze masz do dodania? :)
Fatalne brzmią te Twoje sformułowania ("gumka w
kalesonach", "na Boga chłopie"), zupełnie nie na
miejscu. Kłamiesz w swoim wierszu o miłości -
niemiłości, więc to nie są żadne metafory, tylko
silenie się na satanizm (poprzednio) lub turpizm
(obecnie). Nie ma to nic wspólnego z wyższymi
uczuciami, takimi jak miłość czy szacunek - do kobiety
lub mężczyzny. Cały czas oczywiście mam z tyłu głowy,
że to wszystko jest tylko i wyłącznie mistyfikacją,
ale to Twoja sprawa i ewentualnie Twojego pojmowania
sztuki poetyckiej, jeśli mam rację.
"czytaj sobie słodziutkie wiersze" czytam różne
rzeczy, tu na Beju i w wielu innych miejscach. Turpizm
jako prąd poetycki można pod pewnymi warunkami
zrozumieć, ale tutaj w Twoich wierszach jest podobno
mowa o miłości!
Nie podoba się to zaglądaj na inne profile i czytaj
sobie słodziutkie wiersze. Ja taką nie jestem chociaż
bywam. Ale na Boga chłopie co Ty myślisz,że zacznę
pisać wiersze pod cudze dyktando? Ja piszę co czuję i
mam swoje metafory. Przestań się tak spinać bo od tego
spinania pęknie Ci w końcu gumka w kalesonach
O kimś, kogo się naprawdę kocha, myśli się i pisze z
miłością. Poczytaj sobie wiersze innych tutaj autorów,
poświęconych ukochanym osobą (choćby Wandaw + Remi),
to być może się przekonasz.
Różne oblicza miłość posiada,
tak wiele od nas wszystko zależy,
złe drobnymi krokami się skrada,
ja bardziej wolę dobrym się cieszyć.
Fajny, mroczny obraz miłości.
Pozdrawiam. Miłego, radosnego weekendu :)
"obcej kobiety nie wychowasz"
Nie chodzi o wychowanie, chodzi o prawdę. Ty jej
(swojej partnerki) nie kochasz, tylko być może
nienawidzisz, a takie słowa są ujściem dla tego
właśnie prawdziwego uczucia. Po co się tak obnosić z
pogardą pod pozorem wyższych uczuć? Inna opcja to
silenie się na oryginalność, bo być może cała ta
sprawa to wymyślona, czyli fałszywa konwencja.
"mało mnie obchodzi akurat Twoja opinia:)"
Gdyby tak było, to byś jej nie czytała. Moja opinia
jest jasna - wiersz (tak jak i poprzedni) jest
nieprawdziwy, nieszczery i o
niemiłości. Jeśli rzeczywiście jest ktoś, kogo tu
nazywasz "Kochanie", to jej pokaż oba te "dzieła";
ciekawe, czy będzie zachwycona, tak jak Ty sama z
siebie.
Taki słociutki wiersz o miłości tylko te flaki wyrzuć
w krzaki. Pozdrawiam.
Wychowuj swoje wnuki bo obcej kobiety nie wychowasz:)
przykro mi:)
Nie zamierzam się tłumaczyć:) Możesz odbierać wiersz
jak chcesz :) nie był do Ciebie pisany więc jakoś mało
mnie obchodzi akurat Twoja opinia:)
Znów wiersz jest nieprawdziwy, nieszczery, o
niemiłości. Poprzednio nazwałaś swoją kochankę wiedźmą
(wg mnie obraźliwe i pozbawiające kobietę godności), a
tutaj częstujesz ją trucizną! Napisać o kobiecie,
rzekomo tak bliskiej, że "zatruta, brudna" - to żadna
oryginalność, a fatalnie i toksycznie to brzmi.
Zwłaszcza w połączeniu z nadużywanym tutaj słowem
"miłość". Całość wygląda na satanistyczne silenie się
na oryginalność. Jak można takie coś opublikować, a
nawet w taki sposób myśleć.
zaskakująca odmiana miłości- ale pewnie tak też kochać
można...
Miłość ma różne oblicza. Pozdrawiam :)