Trzy limeryki o kowbojach
Billy Panthera, kowboj z Nebraski,
dostał w saloonie kiedyś oklaski.
Zabrakło bowiem whisky,
gdy rozległ się głos niski:
-barman,tym razem mam prawo łaski.
Jimmy Crazyboy spod Waszyngtonu,
nigdy nie spuszczał z mocnego tonu.
Mitch obrażać się ośmielił,
więc go Jimmy wnet zastrzelił.
Z miejsca wypisał jemu akt zgonu.
Stary Ben, kowboj z miasta Chicago,
kąpał się często nie całkiem nago,
Do tego najpierw do wanny,
nim sprosił do domu panny.
wsypywał paczkę kawy Marago.
Komentarze (18)
:)+
bardzo wszystkim dziękuję
Bardzo dobre
Świetne!
Rozbawiłeś... a ostatni niesamowicie dobrze
"skrojony"! Lubię takie poczucie humoru.
Serdeczności przesyłam i życzę wszystkiego dobrego na
ten nowy rok!
Nie piłam jeszcze takiej kawy.
Super!
Ubawiles mnie nieziemsko, Macku. +++
Pozdrowka. :)
Świetne :)))
Dzięki Bartku.juz poprawiam :-)
Wspaniale odtworzyłeś obrazy westernu swoimi
limerykami. Ja jestem za pierwszym - proszę nie
strzelać! Pozdrawiam.
*Uciekło "n" z "Mnie" w komentarzu.
Mie też rozbawił ten Ben, co spraszał panny na kawę do
wanny:)
Popieram sugestię Bartka.
Miłego wieczoru:)
Z przyjemnością, a kawę Marago pamiętam, jako niby
Nescafe. za komuny.
Pozdrawiam
Ostatni naj :)
rozbawiłeś (ostatnim)
Fajne! :)))
A ja zawsze wolałem Indian od kowbojów. No, może
postaci grane przez Clinta Eastwooda... Bo to
konkretne, bezwzględne, ale sympatyczne typy ;-) Ale
Eastwood już westernów nie kręci...
Pozdrawiam, Maćku :)
PS W pierwszym wersie drugiego, zapewne przypadkowo,
znalazło się o jedną sylabę za dużo. Może "spod",
zamiast "koło" i po zawodach :)