Trzynasta kawa
naznosiłem głazów od których
uwolniłaś moje serce budując
słupki naszego ogrodzenia
strzeliste jak staroegipskie obeliski
triumfu cierpliwości nad czasem
marmurowe Stonehenge poukładane
w płonące pochodnie szczęśliwych dni
oblicza smutków wypolerowane do gładkości
jak zwierciadła twojej duszy zdolne
zamienić najmniejszy blask roju świetlików
w pożogę lasu utrwaloną w kadrze moich oczu
obalone drzewa jak ślepy zaułek
spalają nas na popiół w płomieniach
wykrotów szyderczo sterczących
w niemym proteście przeciw przemocy
i choć wołamy noc - dzień przykuwa nas
trzynastą kawą odwlekając nieuchronne
nieświadomy że już dawno znaleźliśmy to
czego tak pilnie strzeże
Komentarze (22)
a ja umieram z ciekawości jak by wyglądały
wypracowania, gdyby szkolna pani zadała napisać
wypracowanie z tematem niekoniecznie 'co autor miał na
myśli', tylko "Uzasadnij, co tobie podobało się i
dlaczego, wraz z uwypukleniem najciekawszej akcji w
temacie".
Umieram z ciekawości co by było w tych wypracowaniach.
Dołączam do ogółu pochwał za mocne serce. Moje po
piątej wysiadło.
Piękny wiersz i jak zawsze świetne metafory :)
Pozdrawiam serdecznie.
świetny
Bardzo dziekuję! ;) serdecznie pozdrawiam!
Świetny.
Pozdrawiam:)
piekny wiersz z pieknymi metaforami
zawsze czytam z prawdziwą przyjemnoscia...
pozdrawiam wieczorowo:)
Witaj, Grusano :-)
Cóż mogę rzec... Kolejny znakomity wiersz ze świetnymi
metaforami :-)
I to atakiem metafor znowu! Od pierwszego wersu po
puentę. Uwielbiam! :-) :-) Aaa, i tytuł też świetny
:-)
Pozdrawia serdecznie :-) Bartek