Twój powrót
Zostawiłeś mnie nagle, wymykając sie
ukradkiem
Tak jakby to nie miało znaczenia. jakby
było przypadkiem
Zamknąłeś drzwi wychodząc nocą
niezauważalny
Byłeś przy tym zimny i taki banalny
Nie zostawiłeś nawet słowa, w ciszy mnie
zabiłeś
Gdy potrzebowałam pomocy, nic nie
zrobiłeś
Teraz przychodzisz do mnie prosząc o
wybaczenie
Mówisz tak jakby to miało jakieś
znaczenie
Teraz po latach obsypujesz mnie słowami
I stoisz wierny jak pies pod drzwiami
I myślisz że przyjmę Cię teraz od nowa
Ale ja nie wiem czy jestem gotowa
Patrzysz na mnie z wymarzona miłością
Lecz ja patrzę szczerą wściekłością
Nie potrafię tak jak dawniej kochać Cię nad
życie
I myśleć o Tobie wieczorem i o świcie
Więc odejdź tak jak wtedy wyszedłeś
drzwiami
I nie wracaj do mnie całymi latami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.