o tym co na ścianie wisi
Dwanaście zapisanych kartek wylądowało w
koszu
tyle w nich wartości co w złamanym
groszu
tuzin nowych zawisł na ścianie
równych, świeżutkich
teraz się rozpoczęło ich panowanie
liczby, napisy, do tego jakiś rysunek
taki jest kalendarza czasu wizerunek
logiczne następstwo, czysta statystyka
skreślony numerek,
jednak każdemu co innego zamyka
dni wydrukowane, zawsze równo oddzielone
nawet, gdy nieraz się wydają
w całość złączone
nie ciągną się, nie lecą jak strzała
i nie wylecą, choćby komu taka myśl się
zdała
jeden po drugim regularnie następują
jeden po drugim w zapomnienie szybują
sztywny, bezosobowy, policzony
prawie niezauważalny
gdzieś w kącie powieszony
doskonały
jak w twarz uderzenie
...na otrzeźwienie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.