K a m i e n i a r z
bardzo powoli wyboistą drogą
przygarbiony starzec z długą siwą brodą
toczył mozolnie potężny kamień
jego twarz przeorana bruzdami czasu
a dłonie zniszczone pracą
po dwóch dniach wycieńczony
dotarł do swojej chaty
nieodłączni jego przyjaciele młotek i
dłuto
wykuwały mozolnie w kamieniu
rzeczywisty zapis jego wizji
samotny w nocy rozmawiał z bryłą
w dzień pracował bez wytchnienia
kiedy ukończył spojrzał z radością
bo spełniły się jego marzenia
wieść szybko obiegła okolice
przybyło wielu podziwiać piękno
wykutej z kamienia postaci kobiety
starzec podniósł siwa głowę szepcząc
- nie wykułem tej postaci
ja ją tylko odsłoniłem z kamienia
ona zawsze była w jego wnętrzu
24.01 – 25.01.2010.
Komentarze (38)
No proszę, czyli, ze nie trzeba mieć talentu do
rzeźbienia, żeby z kamienia wyczarować postacie.
Zaraz, zaraz, gdzie jest jakiś kamień i młotek, i
dłuto, i...auć! Świetny wiersz. Pozdrawiam@
Dla mnie bardzo wymowny. Każdy z nas może być takim
kamieniarzem i odkryć piękno drugiego człowieka,
wydobyć je na zewnątrz. Tak go rozumiem.
wspaniała pointa!
Tak czuje chyba każdy rzeźbiarz. Pięknie o tajemnicy
sztuki.Pozdrawiam Karolu.
Piekną twarz kobiety, miał Ją wymarzoną w pamięci.
Pozdrawiam
Ciekawa opowieść, często rzeźby mają duszę wykonawcy ,
ładnie to przedstawiłeś, miłego dnia.
Rzeźbiarz oczami wyobraźni, duszy widzi w kawałku
drewna, czy w kamieniu, to co jest ukryte i uwalnia,
byśmy mogli cieszyć oczy. Podoba mi się.
bardzo ciekawe pozdrawiam