* * *
Pisząc – zabieram cieniom głos,
nuty słów, co bolą jak przestrzeń,
którą przez drogę krzyżową niosę –
jak atrament rozpływając się w deszczu.
Na zegarze – gonitwa wskazówek.
Już nie palę za sobą złych mostów.
Pisząc śpię, odpoczywam i czuwam,
by na kartce sen stworzył akrostych.
Pisząc żyję – w przeciągu minut.
Już się świeca w ludzkość obraca –
ku spalonym mostom – azymut
i serca – na srebrnych tacach
aniołowie niosą.
Rozmów ciernie…w koronie błyszczą –
garść radości i wróble na dachu;
myśląc szeptem, gdy krzyczę: idź stąd
mój wszechobecny życia strachu.
Już rozpoznałem słowa, czcionkę
zawistnych spojrzeń – oczy zwabić,
by uderzały w myśli spłonkę
pióro trzymając jak karabin.
Komentarze (7)
Bardzo ciekawy, pięknie napisany wiersz. Pozdrawiam :)
znakomity wiersz, jeden z lepszych jakie tu czytałam:)
przepięknie piszesz o swoim pisaniu:)
jednego tylko nie rozumiem. w drugiej strofie piszesz,
że nie palisz mostów, a za chwilę, w strofie trzeciej
wspominasz o spalonych mostach. czy nie potrafię
zgłębić sensu wiersza, czy też Ty coś przeoczyłeś?
niemniej zaintrygowałeś mnie swoją twórczością:)
serdecznie pozdrawiam:)
Dobry, dobry wiersz.
Bardzo mi się podoba Twój wiersz z przyjemnością go
przeczytałam:)
Wiersz zasługuje na nie jednego plusa:-) pozdrawiam
Pięknie piszesz o sztuce pisania,
moim zdaniem bdb wiersz:)
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo mi sie podoba duzy plus pozdrawiam