Ulepić Bałwana
Uśmiechał się dziadek,
od samego rana,
nasypało śniegu,
ulepię bałwana.
Dawaj babka migiem,
jakieś rękawice,
przynieś ciepłe buty,
poszukaj mi mycę.
Babka coś pod nosem,
sobie mamrotała,
tak żem wybierała,
wzięłam sobie wała.
Zadyszany dziadek,
toczył śnieżną kulę,
nagle zaklął ciężko,
wykrzywił się z bólem.
Wyszła babka na dwór,
dziadku ci pomogę,
ciapowaty jesteś,
lepić też nie możesz.
Przynieś babka marchew,
bałwan, nie ma nosa,
weź mu popraw ślepia,
patrzy tak z ukosa.
Poszukaj też garnek,
wszystko już gotowe,
trzeba tylko czapkę,
wsadzić mu na głowę.
Zagrzej babka piwo,
ja już się nie ruszę.
Napiję się z tobą,
jak dryndać ci muszę
Komentarze (52)
Zima to radosny czas (też lepiłam bałwana z
wnukami...)
brak śniegu lecz bałwanów ostatnio sporo
puszki sprzedać lub może zrobić z nich bałwanom
guziczki
dziekuje za uśmiech :)
z uśmiechem pozdrawiam:)
Czytając wiersz, miałam ubaw po pachy. Mam przed
oczami obraz dziadka i babki lepiących bałwana.
Pomyślałam sobie, że ludzie na starość dziecinnieją...
ale to dobrze, bo życie dzieci, choć krótko trwa jest
piękne i beztroskie :)
Pozdrawiam :)
W całej rozciągłości zgadzam się z Haliną.
Bałwanów u nas mnogo. Najważniejsze, że
będzie czym go opić. Fajny, wesoły wiersz.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego weekendu :)
Fajnie, na wesoło :)
Wiersz wesoły z ironią...po co się męczyć budować
bałwana jak ich tylu w około...pozdrawiam serdecznie z
uśmieccchem.