Ulotna chwila
Przypełzły liszki pod liść zielony.
Snują niteczki, lepią kokony.
Szyją sukienki, pudrują noski.
Wkrótce nadejdzie czas ich beztroski.
Strząsną ze skrzydeł senne wspomnienie.
Ulecą w słońca złote promienie.
Zapylą kwiatek drugi i trzeci ...
Może już pora by spłodzić dzieci ?
Lecz na tej łące gwarno i rojno.
Jak tutaj znaleźć przystań spokojną,
by w ekstatycznym akcie oddania
uniknąć tłoku i podglądania ?
Drżące pragnieniem zachodu wartym,
znalazły kącik w domu otwartym.
I na framudze w sypialni drzwiach
wkrótce zabrzmiało : och ! och ! i.. ach
!
I już są bliskie słodkiej rozkoszy,
gdy czyjaś ręka tu się panoszy.
Przerywa ciągłość w tym pięknym akcie.
Mogła poczekać - wygnać po fakcie !
To pani domu pokój sprzątała,
przez nieostrożność więzy zerwała.
Już lepiej zginąć w pajęczej sieci,
niż stracić taką szansę na dzieci!
Komentarze (4)
Twój wiersz wywołał uśmiech na mej twarzy, dzięki ...
Pozdrawiam
jakie wczucie się w trwanie stworzenia:) i splecenie
losów ludzkich z losami innych istot
Jak na debiut bardzo ładny wiersz, dobrze
poprowadzony, rymowany, podoba mi się forma i treść.
Pozdrawiam
Fajna ta ulotna chwila szkoda, że się już skończyła:))