umiera samotność
Najpiękniej umiera samotność
Nocą –
Otulona w ciemność i ciszę.
Pytasz –
Co robię, gdy bicia serca nie słyszę?
Spoglądam w bezwład miłości,
Tej – co o nic nie prosi.
Cichutko na paluszkach do tańca gotowa
Ta „owa”, ta
„owa”
A życie toczy się dalej-
Dopasowując barwy do dźwięku.
To nic, że dalej i dalej.
To nic, że prędzej, wciąż prędzej.
Jest przecież takie miejsce
Pomiędzy „było” a
„będzie”
Gdzie tylko las i woda
I pięknem białe łabędzie.
Jest przecież takie miejsce,
Gdzie uśmiech koloru nieba,
Gdzie czeka się w samotności,
Która chwilą gotowa.
I wciąż życia pytamy –
Kim jesteśmy? dokąd zmierzamy?
Co po nas zostanie
A co na ”trzecie danie”...
Szczerość? Zdrada ? Odruch? Czy gest?
Nie! tylko fantazji naszej
Naszej wyobraźni kres.
Nie bójmy się jej
To tylko ta „owa”
Umrzeć w samotności gotowa...
I wtedy -
Gdy niby nic tu po nas
Zjawia się w naszych snach
Znów ta piękna, jedwabna, jedyna
Ta „owa” w kolejnej
samotności
Umrzeć gotowa
Komentarze (19)
Samotność ten tylko rozumie, kto samotny był lub jest
w tłumie. Wiersz zatrzymał mnie tu na dłużej,
zadumałam się ..... Pozdrawiam.
jest coś w tym wierszu co przykuwa ;)
chociaz wiersz nieregularny jednak czyta sie niezwykle
płynnie...ładnie o milości
jest przecież takie miejsce pomiędzy było a
będzie...pięknie