upadek
byłam ptakiem
na skrzydłach
błyszczących wiatrem wzlatywałam
na wysokość marzeń
wirowałam w powiewie zapomnienia
za wysoko
rozsypały się w proch
moje skrzydła nadzieja
bolesny był upadek na twardą powierzchnię
rzeczywistości
jestem ptakiem lecz
odlecieć nie mogę
bez skrzydeł
udręką jest życie bez nadziei
czy kiedykolwiek skrzydła odrosną
nie bez przyczyny
czy nadzieja powróci
uzasadniona
czy marzenie przemieni się w
rzeczywistość
już nie twardą
lecz radosną
jak wiosenny ogród wilgotny
rozkwitem brzasku
(to jest mój pierwszy wiersz więc proszę o wyrozumiałość w ocenie :P te późniejsze są trochę lepsiejsze jak sądze..:P )
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.