uwaga zaczynam liczyć
wierzby znowu płaczą
wadzą pod nogami
przeszkadzają mi ukrywać łzy
stoją bezbronne i nagie
wiatr szarpie je jak
nieodwzajemnione uczucia
umarł ostatni liść jesieni
jakby jednym smutkiem
nagle się przejął cały świat
a potem ziewnął
jak gdyby nigdy nic powiedział
za rok spadnie następny
sen nie wchodzi w grę
wciąż dzielony z kimś
kogo nawet nie przyszło mi znać
znowu zrywa się bezkresny wiatr
szarpie podcina gałęzie
w snach
zaczynam odliczać
trzysta sześćdziesiąt godzin
od północy
aż po wschód
Komentarze (1)
wiersz odlicza bo czekanie długie na miłość
Dramatyczny w wypowiedzi Jest dobry i ładna forma Na
tak!