Uwolniona Śmiercią...
Dziś znowu Cie widziałam.... Ty też widziałeś mnie........
I teraz patrzy jak ona odchodzi,
Widzi jak ona umiera...
Boże! Czemóż mu na to pozwolił?!
Przecież teraz się nie pozbiera...
Na jego ustach krew,
a w sercu żal...
morderstwo z miłości uczynic chciał!
Nie mógł jej mieć,
Innemu też nie dał...
Zabił!
Zamordował!
I w sercu ją pochował...
Noce i dnie spędza na jej grobie
Czy kiedyś przebaczy sobie?
Niech teraz patrzy jak odchodzę...
Jak umieram...
Jak zabił mnie obojętnością
i swej miłości chlodem...
każde jego slowo bylo
jak sztylet wbijany w serce...
jak rana, która nie zagoi sie nigdy
więcej...
Niby kochał, a ranił...
Niby ufał, a wierzyć nie chciał...
Teraz to juz koniec...
Zapóźno...
Nie ma nas...
Nie ma mnie...
Jestem wolna...
Wznosze sie jak Anioł na skrzydłach nocy
i siegam Nieba...
i nic...................
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.