Walka przegrana
A więc żegnaj wypowiem w każdym swym
słowie,
W każdej mej mysli wyszepczę to samo.
Nie serce moje tak się zachowa lecz rozum,
który obudził się ze snu, letargu
zakochania.
Tyle jest we mnie złości, żalu, złych
uczuć, nie potrafię ich zatrzymać.
Chcą krzyczeć, ranić, zabijać lecz zbijają
mnie nie Ciebie.
czas uleczy każdą z tych ran
Ran samotności każdego dnia.
Tak musi być, nie potrafię oprzeć się im
nie potrafię dalej iść.
Oczy mówią tak, łzy zaś opór stawiają.
Boję się tak strasznie sie boję przekroczyć
próg samotności, otworzyć oczy i inaczej
spojrzeć na świat, na Ciebie.
Potzrebuje pomocy, zrozumienia i uwolnienia
mych palących mnie łez.
Ukojenia na Twym raniu tak bliskim a już
tak obcym.
Jestem słaba jak umierające piskle.
Przeznaczeniem mym jest cierpienie i ból,
szczęście chwilowe... ulotne...
Więc żegnaj powiem głośno Ci
Lecz cicho wyszepczę kocham Cię...
Głośno wypowiem odejdź, żegnaj
Ledwo słyszalnie nie odchodź, zostań...
Kolejną walkę przegrałam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.