wazeliniarz (limeryk)
Pewien facet z La Paz
kłaniał się władzy w pas.
Ust wykręty,
uśmiechnięty,
zawsze tyłem do mas.
Z kilku skończonych klas
wiedza uciekła w las.
Brzuch nadęty,
rozwinięty,
na podnóżek w sam raz.
Kiedy uderzał w gaz,
co bywało nie raz,
lizał zgięty
szefa pięty.
Klinem zabijał czas.
Śliski to był smutas,
nazwisko - Przydupas.
W piekło wzięty,
w smole gięty,
już donosi kutas.
Komentarze (28)
Powiedzialabym wiersz dopracowany w kazdym
slowie/efektowny ich splot/ naprawde wyszedl ci ten
lymeryk! / pozdrawiam
Witam. Mi też się podoba. Pozdrawiam
Ciekawie, limerykowo, życiowo i prawdziwie niestety,
bo takie "Przydupasy" są wśród nas. Pozdrawiam :)
Śliski okaz, szkoda gadki, życie takie zna przypadki!
Pozdrawiam!
No, no
Przydupas
nazwisko w sam raz:)
tak zwłaszcza ten o kutasie znam kilku takich :}}}
imeryki przypadły mi do gustu, bardzo ładne,
pozdrawiam
Fajna charakterystyka na bazie limeryku. Trafiają się
tacy ludzie. Dobrym określeniem jest czopek: bo z jego
strony to nie pomyłka, że zamiast drzwiami, włazi do
tyłka. Miłego dnia.
Mocne:)))
oryginalnie, z polotem i na końcu /grzmotem/ :)
oby cenzura nie wkroczyła, pozdrawiam
Smalta, dech mi po prostu zaparło przy końcówce...Oby
jakiś smutas nie przejął się za bardzo tekstem:)
Dobre!!!
witam ...ładny limeryk...o wazeliniarzu...choć można
to w życie przytoczyć hihihihi ...pozdrawiam ciepło