wciąż do was wołam
pod uderzeniami nocnego wiatru
sypią się liście z drzewa. za oknem
skargą jesienną nuta wybrzmiewa,
a potem cisza,mowa kamieni. ze strug
wycieram szkła i nie płosząc cieni
cicho, cichutko łkam:
dzisiaj dzieciństwo
nie chce odejść,
a we mnie tylko
ciemne dreszcze.
chcę innych ramion,
innych objęć.
kochani, gdzie jesteście?
autor
szatynka_01
Dodano: 2017-10-28 15:21:15
Ten wiersz przeczytano 1748 razy
Oddanych głosów: 30
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (32)
Wymowna tęsknota,
dobry wiersz, pozdrawiam ciepło szatynko.
samotność, wspomnienia - słowem jedno wielkie
wołanie:Przytulcie mnie!