wciąż do was wołam
pod uderzeniami nocnego wiatru
sypią się liście z drzewa. za oknem
skargą jesienną nuta wybrzmiewa,
a potem cisza,mowa kamieni. ze strug
wycieram szkła i nie płosząc cieni
cicho, cichutko łkam:
dzisiaj dzieciństwo
nie chce odejść,
a we mnie tylko
ciemne dreszcze.
chcę innych ramion,
innych objęć.
kochani, gdzie jesteście?
autor
szatynka_01
Dodano: 2017-10-28 15:21:15
Ten wiersz przeczytano 1749 razy
Oddanych głosów: 30
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (32)
Smutna refleksja!!!
Zasmuciłaś Szatynko tym pięknym wierszem...
Pozdrawiam :)
Pięknie, refleksyjnie. Warto w tym czasie takie
pytania sobie zadawać.
Pozdrawiam Szatynko serdecznie.
Trzeba mocno ramiona rozpościerać...rodzina to poczuje
i odszuka cię...pozdrawiam
Świetne, podoba mi się, pozdrawiam :)
Dziękuję Wam kochani za czytanie, komentarze. Trochę
się rozkleiłam... Taki dzień.
Pozdrawiam :)
Przepięknie, moja Sąsiadeczko!
Baaardzo!
smutny::(
pozdrawiam:)
Podoba.
Są, ale jest jeszcze czas by poczuć ciepło ich objęć.
Ogrzej się wspomnieniami o nich.
pzdr
Są tam, gdzie wszyscy zmierzamy... Bardzo wzruszający
wiersz, smutek, melancholia... Piękne.
Pozdrawiam Szatynko :)
cisza,mowa kamieni - jakie to ładne
porównaj z 10 wersem mojego wiersza.
co za zbieżność.
pozdrawiam :)
czekają na cię gdy przyjdzie twój czas
+ hej
Przytulam...ładny wiersz - boli;)