Wciąż śni o brązowych oczach
Parkowa ławka, rozmowy, spacery brzegiem
Warty,
wycieczki rowerowe i ten młyn wodny:
przystanek dla nóg.
On dotarł pierwszy; jeszcze ślad po nim
krzyczy
- w powracającym pytaniu.
Słoneczne chwile za plecami, drżąc, niosą
wołanie do Boga.
Trwa spacer aleją wspomnień. Myśli
przeskakują po obrazach.
W jedną z tych czarnych nocy, zakapturzona
postać,
realna choć zimna - bezgłośnie prosi o
modlitwę,
nie o łzy.
Staszek po spotkaniu z pociągiem, też nie
miał twarzy.
Komentarze (34)
Dobry przekaz. Traumatyczne wspomnienie. Miłego dnia.
musiałam wrócić i przeczytać jeszcze raz - warto było
bardzo dobry - pozdrawiam:-))))))))
Powiem tak... czytalam I czekalam na cos co mnie
drasnie I juz myslalam ze ta tresc zmierza do nikad a
tu BOOM! Genialna mocna puenta - szczerosc w niej
powala! A teraz gdy Wiem final czytam jeszcze raz...
nareszcie cos naprawde pomyslanego/
Witaj Wrześniowa.
Długo trzeba czekać na Twój kolejny wiersz.Przecież
wiesz,że lubię Twoje wiersze czytać.
Bardzo dobre metafory użyłaś w tym wierszu, potrafisz
czytelnika zaskoczyć. Mimo,że wiersz smutny, bo mówi o
tragicznej śmierci ale z przyjemnością przeczytałem
go.
Pozdrawiam serdecznie.