We łzach na falochronie...
we łzach na falochronie tonącym w morza
dnie,
na łące i w ogrodzie wśród szumu liści
drzew,
w półmroku pustej kuchni, chłodzie tych
czterech ścian,
na drodze w deszczu moknąc i w korku setek
aut,
za puste nieraz dłonie, zmęczenie, gniew
lub śmiech,
milczenie do południa, za każdy byle
gest,
świadomie, nieświadomie, z nadzieją albo
bez,
gdy już ostygnie pościel, kiedy przeminie
dreszcz,
przez chwilę lub na wieczność,
Ty
kochaj mnie
cierpliwie dzień po dniu,
i staraj się nie kochać mnie
przypadkiem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.